Dzisiaj przedstawiam Wam wróżkę z pogranicza jawy i snu, która zatrzymała się tylko na jedną chwilkę by obejrzeć co kryje noc:) Wróżka była wyjątkowo kapryśna i odwróciła się tyłem, gdy ją fotografowałam a w dodatku okazała się (nawet tyłem:) bardzo mało fotogeniczna... W rzeczywistości jest niczego sobie.
Wisior jest duży, sama kropla labradorytu mierzy ok 4 cm a razem z wróżką ma ok 8 cm. Skrzydełka mienią się tęczową oksydą labradoryt igra ze światłem a ja za nic nie mogłam tego wszystkiego uchwycić na zdjęciach :(
Wisior powstał na bazie mojego szkicu, który też wklejam bo może ktoś ciekawy jest:) Sukienka wróżki różni się dość od zaplanowanej w skutek trzykrotnego złamania się w trakcie pracy... Dostała kobitka uboższą, krótszą wersję w efekcie.
o rany jakie cudo i labradoryt...najpiękniejszy z kamieni:)
OdpowiedzUsuńJeden z Twoich najlepszych projektów !:D
Wiem, wiem, zdjęcia to podwójna praca... swoją drogą to jest niesamowite, jaką praca musi pokonać drogę od pomysłu- przez szkic- suszenie, wypał obróbkę... do gotowca ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po prostu przepiękna praca:)
OdpowiedzUsuńNO słów brak śliczny
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo w rzeczywistości jest naprawdę ładna:)
OdpowiedzUsuńZbieram szczękę z podłogi. Przepiękna praca ! Brawo !
OdpowiedzUsuńCudna jest... Od tyłu również ;)....
OdpowiedzUsuń