wtorek, 30 marca 2010

Na niebiesko:)

Nie wiem jak to się dzieje, że ostatnio tyle niebieskawych prac u mnie powstało. Zaczęło się od dużego, przestrzennego wisiora we który wepchnęłam prawie wszystkie kobaltowe cyrkonie jakie miałam:) Szybko znalazła się klientka, która zapragnęła do niego kolczyki. Powstały 3 cm kolczyczki, te, co to je w ostatnim poście opłakałam i pogrzebałam;) bo je eksplozja piecowa zabiła...Musiałam więc zamówić nowe cyrkonie i oto kolejne wcielenie wyżej opisanych - przyznam, że lepsze od pierwowzorów:) Praktyka czyni mistrza;))))


Kolejna praca to taka moja wariacja na temat wakacji - bo mi tak tęskno za błękitnym niebem, szumem ciepłego morza i smakiem słodkich pomarańczy... Wisior mierzy ok 3 cm średnicy i nosi nazwę "Where oranges grow...". Pierwszy raz użyłam emalii i chyba od tej pory zagości na stałe w moich pracach...

wtorek, 23 marca 2010

Jedyny ocalony:(

Wczoraj wieczorem kończyłam klipsy na zamówienie a żeby nie wypalać tylko ich samych w piecu, pracowałam do północy by skończyć jeszcze parę rzeczy... Wszystko było z korkiem - nie pierwszy przecież raz... No i pierwszy ślad niepokoju zagościł we mnie gdy tak 2 minutki po wsadzeniu wszystkiego do pieca usłyszałam BUM. Nie za duże ale jednak... Nigdy takiego odgłosu nie było a wypalałam dużo większe formy niż te. Okazało się, że niepokój był jak najbardziej uzasadniony - niestety (buuuu.... buuu... chlip.... chlip...) 
Ażurowe elementy dosłownie rozleciały mi się w rękach. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło, choć pewnie niejedna niespodzianka jeszcze przede mną... Myślę, że wiem gdzie zrobiłam błąd... Podejrzewam, że zostawiłam za małe otwory i korek nie mógł się spokojnie wypalić więc nastąpiła mała eksplozja...
W sumie cenne doświadczenie tylko czemu akurat na zamówieniu:((((
Dzisiaj mam powybuchową awersję do Art Claya ale wrzucam jedynego ocalałego z całego wypału. No bo jednak jedna sztuka przeżyła i ma się dobrze.
Wisior zakombinowany, nieplanowany czyli tak zwana "radosna twórczość własna", powstała spontanicznie podczas robienia:) Częściowo ażurowy, środkowy element wypukły i przestrzenny. Całość otoczona nieregularną koronką (choć sama nie wiem czy nie bardziej kojarzy mi się to z płomieniem niż z koronką)...

niedziela, 14 marca 2010

Dyndalec

Kolejny przestrzenny wisior ubrany w naprawdę niezwykłe minerały: duże piękne brioletki spinelu, śliczne mniejsze ametysty i maleńkie łezki rhodonitu prezentuje się całkiem okazale na dekolcie bo jest dość długi i zwraca na siebie uwagę (łańcuszek ma 62 cm a wszystko dyndające razem 12 cm). Dodatkowo otrzymał jeszcze koralika bali , który przez przypadek się znalazł w moim bałaganie i okazał się być całkiem w tym samym stylu. Nietypowo dla mnie oszczędnie z oksydą - zostawiłam ją tylko w zagłębieniach.
No i znowu koniec weekendu :( Pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających...

środa, 10 marca 2010

W trawie

Mały wisiorek, który w drodze eksperymentu jako pierwszy został wypalony z umocowanym wcześniej kamieniem - peridotem. Teoretycznie powinien wytrzymać no i wytrzymał ale niestety zmienił lekko odcień ze świeżej zieleni na oliwkową. Wisiorek jest przestrzenny - moja ulubiona forma:) i powstał na bazie kwadracika o bokach zaledwie 1,2 cm. Dość mocno go zoksydowałam i wybłyszczyłam potem. Przyznam, że bardzo przypadłmi do gustu. W planach jeszcze kolczyki. 
Dziękuję wszystkim za odwiedzinki i miłe komentarze.

poniedziałek, 8 marca 2010

Wróżka która nie lubi aparatu

Dzisiaj przedstawiam Wam wróżkę z pogranicza jawy i snu, która zatrzymała się tylko na jedną chwilkę by obejrzeć co kryje noc:) Wróżka była wyjątkowo kapryśna i odwróciła się tyłem, gdy ją fotografowałam a w dodatku okazała się (nawet tyłem:) bardzo mało fotogeniczna... W rzeczywistości jest niczego sobie. 
Wisior jest duży, sama kropla labradorytu mierzy ok 4 cm a razem z wróżką ma ok 8 cm. Skrzydełka mienią się tęczową oksydą labradoryt igra ze światłem a ja za nic nie mogłam tego wszystkiego uchwycić na zdjęciach :(

Wisior powstał na bazie mojego szkicu, który też wklejam bo może ktoś ciekawy jest:) Sukienka wróżki różni się dość od zaplanowanej w skutek trzykrotnego złamania się w trakcie pracy... Dostała kobitka uboższą, krótszą wersję w efekcie.
 
 

niedziela, 7 marca 2010

Wyróżnienie

Późno już i właśnie szłam spać ale dostałam maila od Srebrnego Kota, że czeka na mnie wyróżnienie na jej blogu i jest mi z tego powodu niezmiernie miło :) Dziękuję Agnieszko.
 
  

Teraz czas na przyznanie moich wyróżnień ale najpierw zasady:

1. Wybierz dokładnie 10 blogów robótkowych. Wyślij mailem blogowiczom
wiadomość ze znaczkiem i informacją o swoim wyborze lub zostaw komentarz na
ich stronie.
2. W swoim blogu opublikuj notatkę. Umieść w niej znaczek wraz z linkiem do
strony tej osoby, która przekazała ci wyróżnienie. Umieść zasady wyróżniania
oraz linki do wybranych blogów ( uzasadnienie wyboru mile widziane ).
3. Przekazując wyróżnienie zyskujesz promocję własnej strony i pomagasz
odkrywać nowe blogi.

I w końcu wyróżnienia:
1. Falling in... bo co tu dużo pisać większość z biżuterii, którą robisz zagarnęłabym dla siebie....
2.Esart za oryginalne małe artclayowe dzieła sztuki - szczególnie za Uporczywość pamięci 
3.Leonash bo tam same cuda można znaleźć
4.Kinga Warzyniak jestem ostatnio pod dużym wrażeniem zdolności jakie posiadasz:)
5.Ksenia po raz wtóry ach te maki czerwone..., mam niejasne blade pojęcie ( i to nie wiem czy słuszne) co Ty wyrabiasz z tym srebrem ale cudne jest!
6.Aurus za piękne kwiatowe motywy
7.Srebrny Kot z powrotem, bo te Twoje bransoletki to są stałe obiekty moich wzdychań:)
8.Attentte za świetny początek i na rozgrzewkę, bo czekam na więcej:D
9.Marta Chrzanowska (wzdychnięcie) cóż (kolejne wzdychnięcie) też bym tak chciała, ale wire wrappingu to ja się nie nauczę - to chociaż popatrzę;)
10.Jamilka za cokolwiek się zabierzesz to genialnie Ci to wychodzi. A za te niemożliwe rzeczy, które Ty ze srebrnej blachy i drutu robisz to i dziesięć wyróżnień by Ci nie starczyło:D

Uff. To by było na tyle:)

wtorek, 2 marca 2010

Wiosna idzie!

Właściwie to nic zupełnie nowego nie pokażę bo wciąż nad nowościami pracuję:) Synek poszedł w końcu do przedszkola co oznacza, że czasu będę mieć teraz więcej - więc jestem dobrej myśli!
A dzisiaj przerobione kolczyki z fiołkowymi brioletkami ametystów (ametysty obłędnie piękne) i takie pochmurne kolczyki w różnych odcieniach niebieskiego. Swoją drogą coś dużo tego niebieskiego u mnie ostatnio:) A na koniec prosty wisior z ostatniego już większego swarovskiego jakiego miałam. A wszystko z kwiatami bo coraz wiosenniej robi się za oknami...