Bo tak naprawdę to ostatnio cały mój czas pochłania moje dziecko, mające niekończący się katar od prawie trzech tygodni. Co się z katarem ściśle wiąże, Mały Wielki Człowiek nie chodzi do przedszkola a przez ponad tydzień nie wychylaliśmy nawet naszych nosów za próg domu (tak dla ostrożności żeby nie złapać gorszego choróbska). W tym tygodniu stwerdziliśmy, że zima nam już nie zaszkodzi a co najwyżej pomoże. No i co?
No i wciąż bez zmian... Z małego noska się leje i nic nie pomaga.
Dlatego też pokażę tylko parę drobnych sztyftów wykonanych na zamówienie. Miały być małe. Tyle mi powiedziano. Pierwsze już sprzedane a dwie pozostałe pary czekają dopiero na pokazanie...
pierwsze są ładne w moim typie... :) ale reszta też cudowna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
karolka
Bardzo twarzowe są te różyczki. Też je lubię.
OdpowiedzUsuń