Jesień powoli wyzłaca i czerwieni świat. Jest pięknie choć raczej chłodno - dla mnie zbyt chłodno. Ale nie narzekam - słonko świeci, pola wokół mnie szumią brązowymi trawami, dzikie wino czerwieniej na tarasie a w ogrodzie nadal pysznią się kolorami dalie. Łapię chwile, uśmiecham się i wdycham życie z chłodnym, rześkim powietrzem. Już od kilku lat co roku we wrześniu piszę Wam, że uwielbiam jesień:)
Oprawiłam wczoraj piękny labradoryt. Trochę jesienny. Bardzo magiczny. Bardzo piękny. Powstał wisior z kamieniem o niezwykle silnym ogniu w odcieniach złota, brązu, czerni i błękitu ubrany w ręcznie wykonaną "czapeczkę" z dwiema cyrkoniami i ślicznym topazem. Całość zawiesiłam na łańcuszkach z wplecionymi oponkami kwarcu i iolitu.
Wisior zwraca uwagę swoją wielkością i kolorami. Nie sposób go nie zauważyć. Do wielgachnych swetrów i małych sweterków na chłody - w sam raz:)
I jeszcze zdjęcie poglądowe co do wielkości wszystkich ostatnich naszyjników z labradorytami. Ten jest zdecydowanie największy:)
Piękności! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ja również pozdrawiam ciepło
UsuńCudowne wisiory, a ten labradoryt mieniący się kolorami jesieni , ubrany w czapeczkę jest zachwycający. Oczu nie można oderwać. Podziwiam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciepłe słowa:) Kamień rzeczywiście jest niezwykły. Pozdrawiam serdecznie
Usuń