To, że mnie tu nie było nie oznacza, że byłam zajęta bardzo skomplikowanym projektem:) Właściwie to ja w ogóle nie byłam niestety zajęta biżuterią - to znaczy realizowałam drobne zamówienia - głównie pierścionki ale nic poza tym . Bo ja niestety mam remont:( Remont, który miał być maleńkim remoncikiem a urósł do skali generalnego. Do tego dziecię moje jak to zwykle bywa jesienią co nuż wraca z przedszkola z katarem... lub kaszlem... lub bólem gardła - ewentualnie ze wszystkim naraz. Tak, ze ostatnio głównie maluję (ściany), leczę zasmarkane nosy, próbuję w nierównej walce wygrać z kurzem pogładziowym... i tyle:(
ale wczoraj już nie mogłam i postanowiłam trochę polutować i poeksperymentować z blachą (mosiężną póki co:). Powstał labradorytowo-liściasty naszyjnik z ręcznie wycinanymi i fakturowanymi mosiężnymi listkami. Żeby było troszkę ciekawiej dodałam srebrne listki (pr 925) oksydowane i złocone i dwa piękne cytryny.
Nic takiego - ale chciałam poćwiczyć oprawę kamieni:)
Pozdrawiam Was jesiennie:)